Nie milkną komentarze po zatwierdzonym przez Danię podatku klimatycznym od zwierząt hodowlanych. Podatek odczują najdotkliwiej właściciele krów, którzy zapłacą rocznie w przybliżeniu 100 euro za każde zwierzę. Wysokie opodatkowanie czeka również hodowców trzody chlewnej.
Duńska premier Mette Frederiksen wyraziła nadzieję, że inne kraje w Europie i na całym świecie pójdą w ślady Danii.
- To niezwykle długoterminowy projekt, w ramach którego tworzymy więcej przyrody, więcej bioróżnorodności, ale także pamiętamy, że musimy mieć silne i rentowne rolnictwo – powiedział minister spraw zagranicznych Lars Lokke Rasmussen podczas konferencji prasowej.
Jak już pisaliśmy TUTAJ>>>KLIK, decyzja zapadła 25 czerwca i natychmiast spotkała się z ostrą krytyką rolników, którzy nazwali zaproponowane przez rząd rozwiązanie ,,szaleństwem".
W 2035 roku za emisję tony ekwiwalentu dwutlenku węgla Duńczycy zapłacą podatek w wysokości 750 duńskich koron (ok. 100 euro). Zanim wejdzie to w życie, nastąpi okres stopniowego wprowadzania, w którym podatek będzie wynosił 120 duńskich koron (ok. 16 euro) od 2030 roku. Od kwoty tej rolnicy mają otrzymać ulgę.
Trudno jednak nie zapytać: czy jeśli hodowca zapłaci podatek, to krowa będzie wydzielać mniej metanu czy dokładnie tyle samo?