- Kryzys w sadownictwie dotknął wiele krajów. Do kłopotów z wysokimi cenami nawozów i energii doszły braki w dostępie siły roboczej. Jeden z największych w Europie producentów jabłek, jakim jest Francja ma je ogromne - poinformował prezes Maliszewski.
Wielu plantatorów zdecydowało się zrywać tylko najlepsze owoce i odmiany, które dają szanse na sprzedaż po atrakcyjnych cenach. Braki na rynku pracy wyśrubowały ceny płacone za zbiór.
- Stawki wynoszą od 10 € za godzinę, a i tak pracowników brakuje. Oznacza to, że masę jabłek zostało na drzewach i pod nimi. Podaż do przetwórstwa pomimo ceny skupu oscylującej około 60-80 groszy za kilogram, nie zachęciła do zbierania owoców z ziemi - dodaje Mirosław Maliszewski. - Wszystko wskazuje także, że do chłodni trafiło zdecydowanie mniej jabłek niż w poprzednich latach. Chowano głównie jabłka odmian klubowych, które według tamtejszych sadowników gwarantują opłacalność produkcji. Schładzanie Gali i Goldena przy obecnych kosztach energii elektrycznej wiąże się z ryzykiem poniesienia strat po wiosennym otwarciu komór.
Jak widać, rosnące koszty produkcji dają się we znaki nie tylko polskim sadownikom.
źródło: Związek Sadowników RP