Podczas posiedzenia głównym tematem rozmów były m.in. nowe kontrowersyjne unijne przepisy mające służyć zredukowaniu liczby plastikowych opakowań. Regulacje zakładają ich ograniczenie w państwach członkowskich o 5 proc. do 2030 r., o 10 proc. do 2035 r. i o 15 proc. do 2040 roku.
– Idea słuszna, ale zwracamy uwagę, że to bardzo niedobre rozwiązanie, na którym ucierpią najbardziej producenci owoców i warzyw. Nowe przepisy zakazują bowiem używania plastiku w opakowaniach do 1,5 kg, a w taki właśnie sposób jest pakowana większość tych produktów. Wiemy, że na takie przepisy zdecydowali się już wcześniej m.in. Hiszpanie i Francuzi i doprowadziło to do redukcji konsumpcji owoców i warzyw – powiedział Witold Boguta prezes KZGPOiW, który podkreślił, że w przepisach potrzebne są odstępstwa od zakazów, a państwa członkowskie powinny mieć większą elastyczność w implementacji tych przepisów.
Copa-Cogeca zwraca uwagę, że wprowadza się drastyczny zakaz stosowania opakowań z tworzyw sztucznych i naklejek nienadających się do kompostowania. Niestety zignorowane zostały argumenty wysuwane wielokrotnie i wspólnie przez producentów, przedstawicieli handlu, eksporterów i sprzedawców detalicznych przeciwko przepisom, które w praktyce:
Organizacje członkowskie wskazały, że szykuje się kolejny poważny problem dla producentów jabłek. Unia Europejska przymierza się bowiem do zakazania kolejnej substancji aktywnej, czyli kaptanu. Tymczasem służy on do ochrony ponad 90% jabłoni w UE. Dozwolone ma być jego użycie pod osłoną, ale już nie na wolnym powietrzu. Sprawa jest w toku, ale już teraz Copa-Cogeca wnioskuje, aby kaptan potraktować tak jak glifosat i przedłużyć jego rejestrację na kolejne 10 lat. W innym wypadku może mieć to dramatyczne konsekwencja dla opłacalności produkcji jabłek.
Uczestnicy posiedzenia grupy roboczej „Owoce i warzywa” Copa-Cogeca odbyli dyskusję na temat prywatnych systemów jakości. Zwrócono uwagę, że jest ich coraz więcej, co staje się dla producentów owoców i warzyw sporym obciążeniem administracyjnym i finansowy.
– Niektóre organizacje sprzedażowe narzucają nam te systemy, my musimy się dostosować. Tylko spełnienie tych wymogów wymaga nakładów czasu i pieniędzy, a my nie mamy z tego żadnej wartości dodanej – tłumaczy Witold Boguta.