Podczas sejmowej komisji rolnictwa dyskutowano o raporcie Najwyższej Izby Kontroli dotyczącym importu do Polski zboża i nasion roślin oleistych z Ukrainy. O samym raporcie pisaliśmy szerzej TUTAJ >>> KLIK. W ocenie NIK rząd nie opracował systemowych rozwiązań zapewniających stabilność rynku rolnego, a polityka rolna w tym zakresie oparta była na działaniach doraźnych Wnioski z niego płynące są jednak niepokojące.
- Ustalenia kontroli są bardzo zbieżne z ustaleniami parlamentarnego zespołu do spraw zbadania afery zbożowo-drobiowej – powiedział wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa. - Działania instytucji, służb kontrolnych były niespójne, chaotyczne, bez spojrzenia kompleksowego i długofalowego. Pełnomocnicy, którzy byli powoływani, nie wiedzieli po co byli powołani" – stwierdził wiceminister rolnictwa. Trzeba z tego wszystkiego wyciągnąć wnioski.
Wiceminister Krajewski zauważył także, że wprowadzone embargo na produkty z Ukrainy może doprowadzić do rozpoczęcia procedury naruszeniowej przez Unię Europejską. To może oznaczać kary dla Polski.
- Z jednej strony szukaliśmy pieniędzy, żeby rolnikom dopłacić, żeby wyrównać te straty, a z drugiej strony za chwilę z budżetu krajowego być może trzeba będzie płacić kary – powiedział wiceminister Krajewski.
Chyba o jeszcze trudniejszej sprawie mówił wiceminister Michał Kołodziejczak. Jak zauważył, tzw. zboże techniczne z Ukrainy przyjeżdżało do Polski na zerowej stawce VAT.
- Zboże techniczne, zerowa stawka VAT-u, czyli to miało być jedzenie dla nas - mówił wiceminister Michał Kołodziejczak. - Mnie to interesuje do dnia dzisiejszego, kiedy Henryk Kowalczyk powiedział, żeby zboża nie sprzedawać, że cena będzie lepsza – dla kogo on to robił? Ta sprawa nie może ujść na sucho tym, którzy zamiast polskim rolnikom służyli firmom, korporacjom i agroholdingom.