Amerykańskie odmiany takie jak Black Winesap, Candy Stripe, Royal Lemon, Rabun Bald, Yellow Bellflower i Night Dropper są u nas praktycznie nieznane. Gdy Ted Brown opowiada o zapomnianych jabłoniach, opowieści te oparte są o legendy, ale i ogromną wiedzę pomologiczną.
- Weźmy odmianę Junaluska. Legenda głosi, że odmiana została ujednolicona przez Indian Cherokee w Smoky Mountains ponad dwa wieki temu i nazwana na cześć jej największego patrona, wodza z początku XIX wieku. Dawni sadownicy twierdzą, że jabłko było kiedyś ulubionym produktem Południa, ale zniknęło około 1900 roku. Brown zaczął na nie polować w 2001 roku po odkryciu wzmianek w katalogu sadów z okresu sprzed wojny secesyjnej z Franklin w Północnej Karolinie - opowiada z pasją sadownik-emeryt.
Traf chciał, że Ted znalazł wiejski sad, który został zamknięty w 1859 roku. Razem z lokalnym hobbystą-ogrodnikiem i miejscowym listonoszem dwa dni spędzili na pukaniu od drzwi do drzwi, pytając o stary sad, który miał być gdzieś w okolicy. W końcu starsza kobieta zaprowadziła ich do pozostałości górskiego sadu, który dawno temu został pochłonięty przez las. Brown powrócił tam w okresie owocowania i wykorzystał historyczne zapisy, aby zidentyfikować pojedyncze, sękate drzewo Junaluska. To pozwoliło ,,przenieść'' odmianę do jego sadu, gdzie rosną rzadkie odmiany tych owoców.
Ted Brown zajmuje się unikatowymi odmianami jabłoni już od 25 lat. Każda odmiana to nie tylko inne drzewo, ale także opowieść.
Do tej pory odzyskał około 1200 odmian, a jego dwuakrowy sad Heritage Apples zawiera 700 najrzadszych. Większość nie była sprzedawana komercyjnie od stulecia lub dłużej; niektóre zostały sklonowane z ostatnich znanych drzew tego rodzaju.
- Te jabłka jedli moi dziadkowie i pradziadkowie — mówi Brown, wychowany w zachodniej Karolinie Północnej.
Historię Teda Browna opowiedział amerykański portal www.atlasobscura.com a w polsce portal donald.pl, gdzie odsyłamy po pełną opowieść. Także i w naszym kraju istnieją miłośnicy starych odmian jabłek - czy na rolniczej emeryturze byliby skłonni poświęcić się ratowaniu najrzadszych odmian dla swoich wnuków i prawnuków? Historia Teda Browna pokazuje, że takie życie może być równie ważne, co piękne, więc może i w Polsce znajdą się osoby, które chciałyby pójść w ślady pana Browna.
foto: YouTube