Ciepła, sucha, a przede wszystkim długa jesień, zmusza rolników do nowego podejścia w planowaniu nawożenia. Z taką aurą mierzymy się już od wielu lat. Wraz ze zmieniającym się klimatem oraz coraz wyższym potencjałem plonowania nowych odmian, skorygowane zostały także pierwotne założenia agrotechniczne samej uprawy. Między innymi odchodzi się od zwiększonej obsady, a stara zasada określająca średnią, optymalną wielkość roślin przed nadejściem zimy „3x8” przestała obowiązywać. Zakładała ona, iż rośliny wchodząc w stan spoczynku, powinny posiadać 8 liści, szyjka korzeniowa powinna mieć grubość 8 mm, a system korzeniowy 8 cm. Aktualne założenia oparte na zmniejszonej obsadzie roślin, ukierunkowane są na osiągnięcie standardu „3x12”. Roślina rzepaku licząca jesienią 12 liści, to potencjał na 9-10 rozgałęzień, czyli o połowę większy niż wcześniejsze założenia.
Zgodnie z zasadą „3x8” przyjmowało się, że rośliny gromadziły w sobie maksymalnie 70-100 kg azotu. Aktualne standardy powodują, iż dużo bardziej rozwinięte przed nadejściem zimy rośliny, w sposób oczywisty, kumulują go proporcjonalnie więcej. Szacuje się, że jesienią rzepak potrzebuje zgromadzić w swojej masie od 4 do 7% azotu, a każdy spadek poniżej 4 % upośledza proces tworzenia zawiązków przyszłych rozgałęzień.
Pojawia się dylemat, ile azotu zasiać? Zbyt duże dawki nawozów mogą doprowadzić do strat mrozowych, natomiast zbyt małe, wywołać głód azotowy obniżający plonowanie. Najpopularniejsze, tradycyjne nawozy mineralne, posiadają w swoim składzie dwie formy azotu, amonową i saletrzaną. Druga z nich, odpowiada za intensywny przyrost masy nadziemnej, w tym także zwiększa uwodnienie tkanek, co może zwiększyć ryzyko rozhartowania plantacji. Natomiast przy braku opadów, żaden nawóz, nawet najlepszy, nie rozpuści się i nie zostanie pobrany.
Co więc zrobić, żeby zabezpieczyć potrzeby azotowe plantacji, mając przy tym pewność, że rośliny nie będą głodne lub wprost przeciwnie – wybujałe?
Z pomocą przychodzi rozwiązanie oparte na mikroorganizmach Methylobacterium symbioticum z grupy endofitów. Przede wszystkim, dostarczają one roślinom azot wyłącznie w formie amonowej. Zasiedlają wnętrze części nadziemnych roślin, dzięki czemu proces pozyskiwania azotu uniezależniony jest od warunków panujących w środowisku glebowym. Asymilacja azotu odbywa się poprzez liście, przy użyciu bakteryjnego enzymu – nitrogenazy. W ten sposób bakterie bytujące wewnątrz roślin intensyfikują ich wzrost i rozwój przez cały cykl jesiennej wegetacji, a dostarczanie azotu, odbywa się niezależnie od zasobności glebowej. Przykładem takiego produktu jest BlueN. Jest to rozwiązanie, które w swojej istocie ma za zadanie efektywnie dostarczać roślinom azot. Amonowa forma, która powstaje w wyniku aktywności mikroorganizmów, minimalizuje niebezpieczeństwo nadmiernego uwodnienia tkanek przed zimą, ograniczając ryzyko wymarznięcia. W odróżnieniu od nawozów mineralnych, odmienny mechanizm podawania azotu jest gwarancją stałego „dopływu” składnika do momentu spoczynku zimowego. Rozwiązanie to, w zależności od indywidualnych preferencji, możemy potraktować jako uzupełnienie jesiennego nawożenia azotem lub w pełni je zastąpić.
Z doświadczeń ścisłych wykonanych w Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim ZPD Bałcyny wynika, iż na polach traktowanych jesienią tym produktem, plon rzepaku był o 360 kg wyższy niż na stanowiskach, na których zastosowano 100 kg saletry amonowej. Jest to potwierdzenie faktu, że nawóz mineralny w tym, przypadku 100 kg saletry, nie zaspokoił potrzeb pokarmowych intensywnie rosnącej plantacji. Natomiast azot pochodzący z produktu opartego na mikroorganizmach, był dostarczany do końca jesieni i okazał się dużo bardziej efektywny.
To świetny wynik i dowód na to, jak mikrobiologiczna technologia nawożenia azotem, wpisuje się w najnowsze trendy uprawy rzepaku. Jest odpowiedzią na zmieniające się warunki pogodowe i koniunkturalne.
Anna Rogowska