- Wiemy, że sytuacja jest trudna. Napływ zbóż z Ukrainy powoduje niepokój wśród rolników o destabilizację rynku. Dużym problemem jest również chaos informacyjny i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o milionach ton zboża przyjeżdżającego do Polski zza ukraińskiej granicy - powiedział wicepremier Kowalczyk.
Jak podkreślali eksperci, zboże, które trafia do nas z Ukrainy, to w ogromnej większości kukurydza. Z danych Krajowej Administracji Skarbowej wynika, że od stycznia do 3 lipca tego roku do Polski zaimportowano 684 tys. ton zbóż z Ukrainy w porównaniu do 1,3 tys. ton w takim samym okresie roku poprzedniego. Zdecydowaną większość tego importu stanowiła kukurydza.
Uczestnicy spotkania podkreślali duże regionalne rozbieżności cen – rolnicy z rejonów południowo-wschodnich otrzymują na znacznie niższe ceny, niż ci z północy kraju. Mają problem ze sprzedażą swojego zboża, często więc, aby utrzymać płynną finansową, sięgają po kredyty.
Zapasy zbóż
Obecnie w Polsce są duże zapasy zbóż. Wielu rolników nie zdecydowało się na ich sprzedaż, kierując się różnymi, często sprzecznymi przesłankami, związanymi z dzisiejszą sytuacją wywołaną wojną za wschodnią granicą.
- W nowy sezon żniwny wchodzimy ze znacznymi zapasami zbóż - powiedział wicepremier Kowalczyk.
Do tych zapasów dochodzi obecnie napływająca do Polski kukurydza z Ukrainy. Aby móc ją przewieźć dalej, niezbędne są rozwiązania licznych przeszkód logistycznych, a do ich rozwiązania potrzebne jest zaangażowanie się innych państw europejskich. Z prognoz wynika, że ze względu na suszę i upały tegoroczne zbiory zbóż będą mniejsze. Zgromadzone zapasy będą mogły zrekompensować spadek plonów.
- Prognozuje się, że będzie większe zapotrzebowanie na zboże w drugiej połowie roku - powiedział szef resortu rolnictwa.
Tranzyt i magazynowanie zbóż
- Dane z analiz rynku odzwierciedlają realną sytuację – faktycznie Polska nie ma możliwości przeładunkowych, żeby przewieźć większe ilości zboża w czasie zbiorów – powiedział wicepremier Kowalczyk.
12 maja Komisja Europejska zadeklarowała pomoc w transporcie zbóż z Ukrainy i w organizacji korytarzy solidarnościowych, jednak wciąż nie ma konkretnych rozwiązań.
Jak to w Polsce bywa, dyskusja o rozwiązaniu problemu odbywa się przez media. Władysław Kosiniak-Kamysz, szef PSL stwierdził, że jest gotowy projekt ustawy, w którym zaproponowano kaucję w wysokości 1 tys. zł, która wpłacana byłaby w momencie przywiezienia do Polski zboża z Ukrainy i zwracana w momencie wyjazdu ładunku za granicę.
- Chodzi o to, by nikomu nie opłacało się robić machlojek, by zboże nie zostało w Polsce - zaznaczył szef PSL. - Nie może być tak, że zboże, które powinno jechać do Afryki będzie trafiać na polski rynek i konkurować w nieuczciwej i nierównej konkurencji z polskimi gospodarzami. Zboże, które jest potrzebne, by nie było głodu i fali migracji z Afryki Północnej nie może zostać w Polsce.