- Data zakazu wwozu zboża z Ukrainy do 15 września nie ma argumentów merytorycznych, to decyzja polityczna. Premier zadeklarował, że nawet jak KE tej daty nie przedłuży, to my umiemy to zrobić i to zrobimy, żeby zboże nie wpłynęło - mówił w jednym z programów Robert Telus, minister rolnictwa.
Tymczasem przedstawiciele rządu Ukrainy podkreślają, że od kilku dni mamy nową sytuację. Rosja wypowiedziała tak zwaną ,,umowę zbożową'' czyli zgodę na eksport zboża z Ukrainy przez Morze Czarne. Mosta zrobiła to po ekspolozji na Moście Krymskim. Jak informują ukraińscy ministrowie, wszystkie statki i infrastruktura portowa na wybrzeżu Morza Czarnego są bombardowane.
- 100 ton grochu i 20 ton jęczmienia zostało zniszczonych w gospodarstwie rolnym w obwodzie odeskim w wyniku nocnego rosyjskiego ataku rakietowego. Rosja od kilku dni z rzędu ostrzeliwuje Odessę i region, niszcząc infrastrukturę korytarzy zbożowych - poinformował dziś na Twitterze Yulia Svyrydenko, minister gospodarki Ukrainy.
Premier Ukraińskiego rządu, Denys Shmyhal domaga się w tej sprawie odblokowania eksportu ukraińskich produktów do Polski.
- W tym krytycznym czasie Polska zamierza nadal blokować eksport zboża UA do UE. To nieprzyjazne i populistyczne posunięcie, które poważnie wpłynie na globalne bezpieczeństwo żywnościowe i gospodarkę Ukrainy - poinformował w mediach społecznościowych premier Ukrainy. - Zachęcamy naszych partnerów i Komisję Europejską do zapewnienia niezakłóconego eksportu wszystkich ukraińskich produktów rolnych do UE. To akt solidarności nie tylko z Ukrainą, ale ze światem, który polega na naszym zbożu.
W podobnym tonie wypowiada się także Yulia Svyrydenko, minister gospodarki Ukrainy.
- Apelujemy do polskich kolegów, aby pamiętali o zasadzie partnerstwa. Blokowanie ukraińskiego zboża na granicy UE jest niedopuszczalne. Rosyjska agresja stwarza realne zagrożenie dla naszych rolników – zniszczenia portów i silosów zbożowych, blokada Morza Czarnego czynią pracę ciężką i niebezpieczną - informuje w mediach społecznościowych minister Svyrydenko. - Polscy urzędnicy rządowi oświadczyli, że nie działają przeciwko Ukraińcom, ale na rzecz polskich rolników. Dla nich granica musi być otwarta. Osłabiając ukraiński sektor rolny, Rosja próbuje osłabić nasze zdolności obronne. Otwarcie granicy to bezpieczeństwo całej Unii Europejskiej.
Robert Telus, minister rolnictwa przekonuje, że POlska nie otworzy granic dla ukraińskich produktów 15 września i chce, by Komisja Europejska przedłużyła zakaz wwozu czterech podstawowych produktów przynajmniej do końca roku. Dlaczego tak krótko?
- Zależy nam, by Komisja Europejska przedłużyła zakaz przynajmniej do końca roku. W przeciwnym wypadku będziemy zmuszeni podjąć radykalne środki, ale dobro rolników jest najważniejsze - poinformował minister rolnictwa.
O sytuacji polskich rolników wypowiedział się także Jan Krzysztof Ardanowski.
- Nad polskim rolnictwem wisi „miecz Damoklesa” powtórzenia, w stopniu zwielokrotnionym, zalania polskiego rynku zbożem i innymi produktami rolno-spożywczymi z Ukrainy. To prosta droga do znienawidzenia Ukraińców na wsi. Jak do tego nie dopuścić? To, że władze Ukrainy, współpracujące z oligarchami i międzynarodową finansjerą, pasożytującą na rolnictwie ukraińskim, chcą koniecznie opanować rynki Unii Europejskiej jest dość oczywiste. Nam, jestem o tym przekonany, powinno zależeć, choć nie jest to, jak wiemy, zdanie w całej Europie, na wygraniu wojny przez napadniętą Ukrainę. Zaciskamy zęby i pomagamy bardziej, niż nas chyba na to stać.(...) Musimy podejmować działania wzmacniające Polskę, nawet wbrew doraźnym interesom różnych grup lobbystycznych na Ukrainie - powiedział Ardanowski w rozmowie z Polonia Christiana.
Przewodniczący rady do spraw wiejskich przy Prezydencie RP dodał, że... obecny zakaz i tak jest obchodzony. Jak? Między innymi poprzez antydatowanie umów na okres sprzed 15 kwietnia.
- Jeżeli Komisja Europejska zniesie zakaz, a zostało to zapowiedziane ustami przewodniczącej Ursuli von dr Leyen, to nawet ten nie do końca szczelny mechanizm zakazu (…) nie ochroni nas przed uderzeniem w polskie rolnictwo. My nie wytrzymamy tej konkurencji – podkreśla Jan Krzysztof Ardanowski.