W sobotę minister Buda podpisał rozporządzenie w sprawie zakazu importu produktów rolnych z Ukrainy. Zakaz dotyczy m.in. zboża, cukru, nasion, chmielu, lnu i konopi, suszu paszowego, owoców i warzyw, drobiu, wołowiny, cielęciny, koziny, wieprzowiny, baraniny oraz jaj i produktów pszczelich. Importować z Ukrainy nie wolno też wina i alkoholu etylowego pochodzenia rolniczego.
- Ministerstwo Polityki Rolnej i Żywności Ukrainy ubolewa nad decyzją polskich kolegów o czasowym ograniczeniu wywozu na terytorium Polski dóbr rolnych z Ukrainy - poinformowała w odpowiedzi strona ukraińska, powołując się na umowę o wolnym handlu między Ukrainą a UE.
Co na to Komisja Europejska?
– Nie mamy pełnej jasności w tej kwestii. Równolegle warto przypomnieć, że polityka handlowa jest wyłączną kompetencją UE, co oznacza, że decyzje muszą być podejmowane na poziomie UE. Dlatego, powtarzamy, że jednostronne działanie nie jest możliwe w tym kontekście – powiedziała rzeczniczka KE do spraw rolnictwa Miriam Garcia Ferrer.
Komisja nie podjęła jeszcze decyzji co do reakcji w tej sprawie.
– Jesteśmy wdzięczni krajom członkowskim UE graniczącym z Ukrainą za pomoc w wywożeniu płodów rolnych. Zdajemy sobie sprawę, że dotyka to tamtejszych rolników – powiedziała rzeczniczka.
Po Polsce embargo na ukraińskie produkty wprowadziły także Węgry.
Jak podał w poniedziałek portal Deutsche Welle (DW), Rada UE i europarlament powinny rozstrzygnąć najpóźniej w maju sprawę przedłużenia pełnej liberalizacji do czerwca 2025 roku, ale przedstawiciele krajów Unii (na poziomie ambasadorów) planowali już w najbliższą środę, 19 kwietnia, dać wstępną zgodę Rady UE. Do takich decyzji teoretycznie wystarczy większość 15 z 27 krajów Unii obejmujących 65% ludności Unii.