Saaten Union – ekspert w hodowli roślin przystosowanych do nowoczesnego rolnictwa – rozpoczął współpracę z John Deere, światowym liderem technologii rolnej. Cel? Zmaksymalizowanie potencjału wysokowartościowych nasion. Firmy połączyły siły, aby dokładnie analizować wysiewy na dużą skalę: dobór nawozów i regulatorów wzrostu, zakres intensywności siewu, strategie ochrony roślin, sposoby przechowywania zbiorów. Dobrane metody wysiewów muszą oczywiście być wspierane przez niezawodne maszyny. Saaten Union i John Deere obserwują rynkowe trendy i szukają efektywnych rozwiązań, aby rolnicy wydobywali ze swoich zbiorów możliwie najwięcej.
Siła w krzyżówkach – focus na zboża hybrydowe
Trend na uprawę zbóż hybrydowych trwa już dobrych parę lat. Rolnicy chętnie sięgają po odmiany jęczmienia, żyta, kukurydzy, soi czy buraków cukrowych. Nic dziwnego.
– W większości przypadków hybrydy lepiej radzą sobie z trudnymi warunkami środowiskowymi, zapewniając plony większe o co najmniej 10% – komentuje Daniel Husmann, menedżer produktów w Saaten-Union.
John Deere świetnie odnajduje się w takich wyzwaniach. Jest świadomy, że restrykcyjne ograniczenia środowiskowe i kosztowne systemy produkcji muszą iść w parze z precyzyjną, sprawdzoną technologią.
– Maszyny dokładnie testujemy nie tylko w dziale produkcji, ale również w warunkach rzeczywistych. Jeśli chcemy sprostać wysokim oczekiwaniom klientów odnośnie wydajności sprzętu, wszystkie nasze rozwiązania, także udogodnienia cyfrowe, musimy skonfrontować z realiami codziennej pracy na polu – mówi Stefan Kübler, agronom z John Deere.
Potencjał genetyczny to nie wszystko
Ostateczny sukces zbioru zależy także od sposobu zarządzania materiałem siewnym. Dobranie metod do specyfiki wzrostu nasion jest kluczowe. – W przypadku nasion hybrydowych wysiew jest bardzo niski, dlatego ważne jest, aby skorzystać z zaawansowanych technologii. Know-how ekspertów z John Deere okazał się tutaj niezastąpiony. Ich maszyny już teraz pozwalają na optymalne rozmieszczenie nasion pod uprawy rzędowe, np. nasion kukurydzy – opowiada Daniel Husmann.
Analiza zakresu intensywności siewu była też jednym z elementów rozbudowanych badań prowadzonych wspólnie przez Saaten-Union i John Deere na polach pszenicy liniowej i hybrydowej u podnóży gór Harz.
– Porównaliśmy dawki nasion wynoszące kolejno 100, 160 i 220 ziaren/m2 do zastosowanych rodzajów i strategii nawożenia oraz regulatorów roślin. Najbardziej efektywna okazała się średnia intensywność wysiewu. Pozwoliła nam uzyskać średni dodatkowy plon w wysokości 0,2-0,3 t/ha. Przyjmując cenę pszenicy 220 EUR/t, oznacza to dodatkowy przychód w wysokości ok. 44-66 EUR/ha – opowiada Stefan Kübler.
Polski wkład w innowacje Saaten-Union
Nasiona odmian Saaten-Union od dawna znane są polskim rolnikom. Polski oddział powstał w 1999 r. i aktywnie pracuje nie tylko nad dystrybucją nasion, ale i nad wprowadzaniem na rynek europejski odmian hodowanych w naszym kraju. Taki udział w międzynarodowej wymianie rolniczych doświadczeń jest możliwy, ponieważ od 20 lat na terenie Polski funkcjonuje Polska Stacja Doświadczalno-Hodowlana utworzona z inicjatywy hodowców zrzeszonych w Saaten-Union. To tam nowoczesne, polskie rolnictwo może rozwijać skrzydła. Co ważne, Stacja jest częścią europejskiej sieci łączącej ponad 100 punktów doświadczalnych Saaten-Union.
Raczej maraton niż sprint
Przeprowadzone eksperymenty i obserwacje trendów doprowadziły Saaten-Union i John Deere do wspólnych wniosków.
– Im bardziej specyficzne są właściwości ziarna i warunki warstwy siewnej, tym lepiej możemy dostosować sposób nawożenia i środki ochrony roślin. Chcemy tę możliwość jak najlepiej wykorzystać. To fascynujące zadanie, które wymaga skrupulatności i cierpliwości – mówi Daniel Husmann.
Charakter współpracy obu firm jest o tyle specyficzny, że ich cykle rozwoju produktów trwają ponad 10 lat. To oznacza stałą konieczność uważnego wsłuchiwania się w potrzeby rolników i myślenia o trendach z dużym wyprzedzeniem.
– Mówimy tutaj o prawdziwie długoterminowym projekcie. Tym bardziej, że w przypadku wysokowydajnych roślin ciągle istnieją obszary, których potencjału jeszcze w pełni nie wykorzystujemy. Przed nami sporo drobiazgowej, ale inspirującej pracy, na której skorzysta całe światowe rolnictwo, a więc po prostu każdy z nas – podsumowuje Stefan Kübler.