Plusem niewątpliwie jest to, że polityk doskonale zna sytuację polskiego rolnictwa - przynajmniej powinien znać. Skoro tyle razy był wybierany do parlamentów, to znaczy, że bardzo wiele osób obdarzyło go zaufaniem i na niego głosowało. Minusem jest jednak fakt, że przed nami zmiana technologiczna w rolnictwie - czy 71-letni polityk da radę optymalnie wykorzystać szanse i zniwelować zagrożenia zbliżającej się rewolucji technicznej, która za chwilę zastąpi także na wsi pracę rąk ludzkich sztuczną inteligencją. Czy za kilka dosłownie lat okaże się, że potrzebna jest zaledwie garstka rolników, bo na wsi wszystko zrobią inteligentne, autonomiczne maszyny?
Największym problemem w tej chwili wydaje się nieopłacalność produkcji spowodowana w dużej części ogromnym bezcłowym importem z Ukrainy. Unia Europejska z radością chce pomagać w ten sposób walczącej Ukrainie, ale... nie potrafi obronić interesów państw unijnych - przynajmniej tych, które graniczą z Ukrainą. Poprzedni rząd dopiero przed wyborami zaczął wprowadzać ograniczenia, ten - zapewne będzie zachowywać się równie przyjaźnie do producentów żywności na Ukrainie. Jednak pierwsze wypowiedzi Czesława Siekierskiego, mówiące o tym, że wyzwań jest więcej niż przed wejściem Polski do UE wskazują, że nowy minister rolnictwa doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia. Jednak w rządzącej koalicji znalazło się miejsce dla posła, który ponad 10 lat temu zaczął forsować w Europarlamencie bezcłowe kontyngenty żywności produkowanej na Ukrainie i poseł ten zajmuje się polityką zagraniczną.
Rolnicy słusznie podkreślają, że ukraińskie produkty nie spełniają norm wymuszanych prawem na polskich producentach rolnych - wiążą się z tym niższe koszty produkcji i zalew tanimi produktami krajów przygranicznych. Magazyny są pełne tanich, ukraińskich produktów, podczas gdy wyliczenia wskazują na nieopłacalność produkcji w Polsce. Czy to Ukraina ma być spichlerzem Europy, a polscy rolnicy będą dbać o przywrócenie do środowiska owadów lubiących podmokłe łąki? Pora zacząć stawiać głośno takie pytania. Pora też, by bardzo doświadczony czterokrotny eurodeputowany Czesław Siekierski zaczął na poważnie mówić o takich sprawach.
Przepisy Unii Europejskiej są pod wieloma względami dla Polski niekorzystne, bo kraje UE nie są jednakowe. Nie żyjemy w Hiszpanii i ogrzewanie domów, budynków inwentarskich i szklarni jest konieczne przez ponad pół roku. Najtańszym paliwem zawsze był węgiel, ale... podobno lepsze są panele słoneczne. Zwłaszcza, gdy przysypane śniegiem nie produkują prądu. ,,Ekologiczne'' wiatraki - konstruowane z wielu ton betonu i materiałów, które nigdy nie ulegną biodegradacji - także sprawdzają się tak sobie - zwłaszcza, że u nas często wiatr jest minimalny lub... zbyt duży. Czy nowy minister rolnictwa, doskonale znający europejskie realia, będzie chciał powalczyć o różnorodne traktowanie państw w zależności od tego, w jakim klimacie leżą?
Nadzieją napawa fakt, że bardzo doświadczonemu politycznie Czesławowi Siekierskiemu stanowisko ministra nie jest tak naprawdę do niczego potrzebne - oznaczać to może, że minister ma pomysł na to, jak sprawić by rolnictwo w chłodnej klimatycznie Polsce, na wschodniej flance Unii Europejskiej było opłacalne. Jest więc szansa, że pod choinką znajdziemy worek z prezentami, na które przez cały rok rolnicy ciężko pracowali, a nie rózgę, na którą nie zasługujemy. Na razie dostaliśmy nowego ministra, który przez całe swoje życie związany był z rolnictwem i polityką. Czy da radę coś zmienić?