- Przyjechaliśmy tu za naszą i waszą wolność - mówi Marta, która kierowała jednym z traktorów. - Jechało się świetnie. Jechaliśmy po coś. Jechaliśmy z przesłaniem. Jechaliśmy po to, aby obronić nasze gospodarstwa, a przede wszystkim po to, aby obronić wszystkich konsumentów, bo jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy mieli co jeść.
Ciągniki zostały zatrzymane na przedmieściach Warszawy.
- Zachowanie policji było skandaliczne - komentuje Michał Kołodziejczak. - Na trasie była jedna mała stłuczka, bo policjanci zatrzymali dwa traktory, gdzie jeden zahaczył drugi. To chora sytuacja, bo policja sprawdzała co jest w kabinach, co jest na przyczepach, co ludzie wiozą w beczkach, jakby ktoś chciał zrobić coś złego.
Z relacji Michała Kołodziejczaka wynika, że policjanci wchodzili do każdego traktora.
Protestujący zamierzają ciągnikami przejechać pod pałac kultury, a potem przejśc pod kancelarię premiera.
- Pytacie nas jak długo te traktory będą tu stały - mówi Kołodziejczak. - To nie zależy od nas, to zależy od premiera. My chcemy się z nim spotkać.
Zdaniem Kołodziejczaka symbolem dzisiejszego strajku będą rosyjskie ogórki.
- One ciągle przyjeżdżają do Polski - mówi. - Chcą nakładać sankcje, ale tego nie robią, a my nie możemy do Rosji eksportować, a oni do nas ciągle przywożą.
Kołodziejczak zapowiada, ze traktory nie odjadą, dopóki premier nie spotka się z protestującymi rolnikami.
- Sytuacja nie tylko na polskiej wis, ale i w miastach jest tragiczna, my widzimy drożyzną - mówi Kołodziejczak. - Premier Kowalczyk powiedział: nawozy będą tylko droższe przez kolejne dwa miesiące. Skąd wiedzą? Czy dwa miesiące przed podwyżkami nie wiedzieli, że będą drożeć? Oszukali nas.
Foto: AGROUNIA/media społecznościowe