Za błędy trzeba płacić, czasami dosłownie. Jeśli zaniedbamy przegląd maszyn przed żniwami, narazimy całe nasze gospodarstwo na poważne straty, z których być może szybko się nie podniesiemy. Sezon co prawda za pasem, ale jeszcze nie jest za późno, żeby sprawdzić kondycję kombajnu zanim ruszy w pole. Dlaczego warto postarać się chociaż o podstawowy przegląd i co nam grozi, jeśli odpuścimy kontrolę?
Kombajny odgrywają kluczową rolę w gospodarstwie, chociaż w ciągu całego roku pracują przeważnie 2-3 tygodnie; czasem nieco dłużej, jeśli uprawia się też kukurydzę.
– Paręnaście lat temu żniwa były dużo mniej ryzykowne, ponieważ pogoda pozwalająca na zbiór utrzymywała się przez cały lipiec, nawet do połowy sierpnia. Obecnie okna pogodowe są bardzo krótkie. Bywa, że idealne warunki pod zbiory trwają kilka dni. W takiej sytuacji żaden rolnik, któremu zależy na materiale wysokiej jakości, nie może pozwolić sobie na awarię maszyny – mówi Mateusz Janicki, specjalista John Deere ds. kombajnów i sieczkarni.
Usterka w czasie żniw oznacza stratę praktycznie całego zbioru lub poważne obniżenie jego jakości. Dlaczego? W wysokim sezonie żaden serwis nie przyjedzie na zawołanie. Przestój będzie nie tylko kosztowny, ale i sprawi, że przegapimy najlepsze dni na żniwa.
Ile może kosztować dzień przestoju? – Oczywiście wszystko zależy od wielkości gospodarstwa, ilości i jakości plonu, ale – szacunkowo – wynajem kombajnu usługowego to koszt 300 zł za wymłócenie hektara. Jeśli przyjmiemy, że w ciągu godziny przejedziemy 3-4ha, to wynajęcie maszyny na dzień będzie kosztować nas ok. 15 000 zł – komentuje Mateusz Janicki. To jednak koszty samego wynajmu. – Jeśli natomiast z powodu awarii sprzętu przegapiliśmy okno pogodowe i nasze plony zniszczą grad i ulewy, to przy dużym areale straty mogą sięgnąć setek tysięcy złotych – dodaje Janicki.
Na szczęście co raz więcej rolników rozumie powagę sytuacji i planuje przeglądy ze sporym wyprzedzeniem.
- Ci którzy czekają, jeszcze nie są świadomi, ile mogą stracić. Jak wspomniałem, tracimy pieniądze, czas, a nawet jeśli uratujemy plon, to jedno załamanie pogody może znacząco pogorszyć jego jakość. Przez naszą krótkowzroczność niweczymy plany całego gospodarstwa, bo na przykład zamiast zebrać pszenicę jakościową, zbierzemy pszenicę paszową, która jest dużo mniej opłacalna – komentuje.
John Deere serwisuje m.in. ciągniki, maszyny do pielęgnacji terenów zielonych, sieczkarnie polowe, opryskiwacze, prasy. Jednak to w przypadku kombajnów profesjonalny przegląd może zmienić chyba najwięcej.
- Precyzyjne dopasowanie komponentów omłotu i separacji oraz kosza sitowego możne zwiększyć wydajność kombajnu nawet o 20%. To przekłada się oczywiście na uzyskanie optymalnej jakości ziarna – uzupełnia Marcin Kozłowski. – Często zdarza się, że klienci kupują bardzo zaawansowane technologicznie kombajny, ale w 80% przypadków nie wykorzystują w pełni ich potencjału. Taka maszyna oczywiście działa i wykonuje wszystkie zadania, ale nie pracuje na sto procent, ponieważ nie ma perfekcyjnie skalibrowanych zespołów – dodaje Kozłowski.
Specjaliści produktowi od John Deere’a sprawdzają pod kątem zużycia i uszkodzeń m.in.: napędy, wszystkie elementy robocze, takie jak bęben młócący, rozdrabniacz, ślimaki i przenośniki, łożyska, wirnik, układ czyszczący i separujący. Pracują z danymi modelami od lat, więc wiedzą z góry, na co zwrócić uwagę w konkretnym przypadku.
Dostępne są trzy pakiety: dla hedera kombajnu, pakiet klimatyzacji kombajnu, pakiet serwisowy do silników kombajnów. – Dodatkowo kombajny starsze niż 7 lat kwalifikują się do programu Expert Check 7+, w ramach którego rolnicy otrzymują szczegółowe sprawozdanie o stanie maszyny – mówi ekspert John Deere.
W przypadku maszyn rolniczych profilaktyka to podstawa. – Sprawne elementy zapewniają płynną pracę, zmniejszają zużycie paliwa i pozwalają na długo uniknąć kosztownych napraw – zaznacza Kozłowski.
Przegląd last minute oczywiście ma swoje ograniczenia. – Dealer jest dostępny, ale w mniejszym stopniu niż zimą, ponieważ teraz wszystkie maszyny są w polu i każdy potrzebuje natychmiastowego serwisu. Poza tym części trzeba zamawiać z opcją szybkiej dostawy (a więc droższą), ponieważ nie mogą pozwolić sobie na długie przestoje – uzupełnia Marcin Kozłowski z John Deere.
Nadal jednak lepiej skontrolować stan maszyny teraz, niż później słono zapłacić za nieprzewidziane naprawy. Na czym się skupić? – Wiele zależy od indywidualnych zapotrzebowań. Standardowy przegląd przedsezonowy obejmuje 170-240 punktów na maszynie. Kiedy goni nas czas, najważniejsze, aby skupić się na układach napędowych (głównie przekładnie pasowe) i łożyskowaniu – wyjaśnia Kozłowski.
To taki, na który daliśmy sobie odpowiednio dużo czasu. – Najlepiej przygotować sprzęt od razu po sezonie letnim, przed zimą. Operator na świeżo pamięta, co się działo z maszyną podczas żniw, więc wie, co sprawdzić i jakie zaplanować naprawy. Po zbiorach powinniśmy obowiązkowo wymienić też wszystkie oleje. Tak przygotowany kombajn może czekać spokojnie na wiosnę – radzi Kozłowski.
Wielkim plusem przeglądów robionych z wyprzedzeniem jest to, że możemy być zapobiegliwi.
– Często widzimy na przykład, że pas wkrótce się przetrze, ale nie chcemy go wymieniać, póki jest sprawny. Dobrze wtedy kupić nową sztukę na zapas. Dzięki temu, kiedy nastąpi awaria, zaoszczędzimy sporo czasu na dostawie – mówi Kozłowski.
Przegląd last minute jest bardzo istotny, ale to powinna być ostatnia deska ratunku niż reguła w funkcjonowaniu gospodarstwa. Dodajmy na stałe do harmonogramu prac posezonowe przeglądy. Dzięki nim mamy wtedy pewność, że zrobiliśmy wszystko, aby zoptymalizować jakość, tempo i opłacalność zbiorów.