- Najwyższa Izba Kontroli kończy właśnie przeprowadzoną doraźnie kontrolę, dotyczącą importu z Ukrainy zbóż i rzepaku. Jej nieoficjalne jeszcze wyniki, które poznaliśmy, są miażdżące dla Ministerstwa Rolnictwa. Pokazują też ogromną skalę napływu ukraińskich produktów rolnych do Polski - informuje RMF24.pl.
Minister rolnictwa zwrócił się o podjęcie w sprawie ochrony polskiego rynku jakichkolwiek działań przez Unię Europejską dopiero w grudniu 2022 roku.
- Inspektorzy NIK ocenili, że tylko w ubiegłym roku import samej pszenicy z Ukrainy do Polski wzrósł o ponad 16 000 procent, a kukurydzy nawet o blisko 30 000 procent - poinformowało RMF24.pl.
Według ustaleń NIK zapasy zbóż w polskich magazynach z 3,8 mln ton w połowie 2021 r., rok później wynosiły już 7 mln ton, a w czerwcu tego roku to było już niemal 10 milionów ton. Zwrócono uwagę także, że kryzys zbożowy spotęgowała błędna i niepoparta żadną analizą publiczna wypowiedź ministra Kowalczyka, który w czerwcu 2022 temu apelował do rolników, żeby nie sprzedawali zboża, ponieważ nie będzie ono tanieć.
- Powołując się na dane Głównego Lekarza Weterynarii NIK stwierdza, że na 73 próbki importowanego z Ukrainy zboża w 17 stwierdzono występowanie salmonelli, w innych 17 - pestycydów, w 11 GMO a w 6 - miotoksyny. W innych znajdowano też rtęć, kadm, ołów i żelazo. Od stycznia do maja 2023 obecność szkodliwych czynników stwierdzono w 35 proc. pobranych próbek - podało RMF24.pl
Więcej informacji w tej sprawie znajdziemy na stronie RMF24.pl